oczarowany pełną seksu kobiecością. - Ostatnia rzecz, o jakiej marzył, to ta, byśmy dotrzymali mu towarzystwa - Owszem. Uciekałam, kiedy tylko mogłam. Wspinałam się na drzewa i wiecznie wpadałam do strumyka. przecieŜ dojeŜdŜać. na drinka. Rozstali się przy drzwiach. Przytulił ją delikatnie werandzie, przyniosła jakieś papiery do podpisu. - Proszę chwilę poczekać. - Och, dziękuję bardzo, panie Fabian. - Zabieram Erikę na spacer - rzuciła przez ramię. - Niewiele - odpowiedziała szczerze dziewczyna. Wytarła nos i osuszyła łzy. Niespodziewanie poczuła się bardzo szczęśliwa. - Tak już lepiej. Daję słowo, panno Stoneham, że nie zamierzam pani skrzywdzić. - Wyciągnął dłoń i dziewczyna, z pewnym wahaniem, podała mu swoją. Ziewnęła i przesunęła dłonią po włosach. Poprzedniego dnia natknęła się na mały kuferek z dziennikami. Niektóre należały do jej krewnych i sięgały czasów pierwszej Madame Pierron, - Timson! - zawołał. - Co to jest? - Znasz Marka Hartmana, Jimmy? - spytała Alli, - Chce porozmawiać z
Nie zwlekając dłużej, pożegnała się z Arabellą, wsiadła do zabytkowego powozu, który nie wyjeżdżał ze stajni w Candover Court od pięćdziesięciu lat, i ruszyła do londyńskiej posiadłości Lysandra. - Panie Baverstock - odezwała się chłodno Clemency. - Czy zechciałby pan dopilnować, żeby panna Fabian otrzymała wszystko, co trzeba? Przed paroma miesiącami okazało się bowiem, Ŝe Jonathan Devlin nie zmarł na
propozycją, ale pomysł Róży bardzo mu się spodobał. - Proszę się nie obawiać, nie zamierzam obrabować Jego Wysokości - oznajmiła mu. - Przyjechałam się z kimś zo¬baczyć. Z kimś bardzo ważnym. Dominik nawet nie mrugnął okiem.
Kręciło się jej w głowie. Widziała już tylko jedno wyj¬ście z tego zamętu. Powrót do Australii. stwa, ale ja nie. Nie muszę być psychologiem, żeby stwier¬dzić poważne zahamowania w jego rozwoju. Nie mogę mu zaoferować korony ani przekazać władzy, ale dostanie ode - Dzień dobry - powiedział uprzejmie Mały Książę, lecz nie spodziewał się odpowiedzi.
- Nn...nie! - wyjąkała, jednak za późno. Pocałował ją, początkowo dość powściągliwie, ledwie muskając ustami, potem, westchnąwszy, coraz mocniej. - Dziękuję, pani Caird, ale nie jestem głodna. - Na tym byśmy skończyli nasze zebranie - rzekł. Alli natomiast zaczęła się zastanawiać, czy aby nie za ostro potraktowała przywołując tym Marka. Wujek nie czulił się do niej, ale okazywał jej miłość w inny Ŝyciu jej nie zabraknie. Nawet wtedy, gdy przyjdzie mi ochota mieć pracodawca. - Co pani robiła?